Jak się przygotowywać, by być gotowym na przyjście Pana do swojego serca? Pomagają w tym czytania, jakie Kościół daje nam na ostatnią niedzielę Adwentu.

1
W pierwszym dzisiejszym czytaniu otrzymujemy pouczenie od Boga:

„Dlatego Pan sam da wam znak:
Oto Panna pocznie i porodzi Syna,
i nazwie Go imieniem Emmanuel.” (Iz 7, 14)

Otóż Bóg sam przychodzi – i to wtedy, gdy chce. Jest to podstawowa prawda życia duchowego. Nie możemy w żaden sposób przymusić Go do przyjścia. Może ktoś powiedzieć, że Bóg jest kapryśny; że przychodzi, do kogo chce, według swojego kaprysu. Czyli dla nas ludzi, jest to całkowicie przypadkowe, dlatego nic nie możemy w tej sprawie zrobić? Nie jest to jednak prawda. Bóg przychodzi do tych, którzy są gotowi. W psalmie czytamy:

„Człowiek o rękach nieskalanych i o czystym sercu,
który nie skłonił swej duszy ku marnościom
i nie przysięgał fałszywie.
Taki otrzyma błogosławieństwo od Pana
i zapłatę od Boga, Zbawiciela swego.” (Ps 24, 4-5).

Bardzo ważna jest nasza dyspozycja duchowa, nasze oczekiwanie. Ale trzeba powiedzieć od razu, że nie chodzi o oczekiwanie na spełnienie się naszych wyobrażeń. Gdyby Józef z dzisiejszej Ewangelii oczekiwał spełnienia się jego wyobrażeń, pewnie by oddalił Maryję z Dzieciątkiem, tak jak to zamierzał zrobić. Oczekiwanie dotyczy Boga i Jego przyjścia, a ono zawsze jest inne niż nasze wyobrażenie o nim. Dlatego niezmiernie ważna w naszym życiu jest zdolność rozróżniania przychodzących myśli, wezwań. Czy są one od Boga, czy też mają inne źródło? Dar rozpoznawania ich pochodzi od Ducha Świętego, który pozwala nam dostrzec prawdę. To dzięki Jego mocy rodzi się w nas nie tylko poznanie prawdy, ale i samo życie Boże. A o to chodzi w Bożym Narodzeniu. Oznacza ono dla nas przede wszystkim rodzenie się Boga w nas. On staje się Emmanuelem – Bogiem z nami, Kimś bliskim, Kimś, kto bierze odpowiedzialność za nasze zbawienie. Postarajmy się pochylić nad tą prawdą w nadchodzące Święto.

Dominika